Do argumentów użytych przez obrońców należy dodać co następuje:
W styczniu, lutym i marcu 2016 roku PiS i minister Zieliński zorganizowali na terenie Okręgu Wyborczego 59 szereg spotkań z mieszkańcami, uroczystości i sesji wyjazdowych klubu parlamentarnego PiS. W spotkaniach tych uczestniczyła Anna Maria Anders, która występowała tam jako kandydatka w zbliżających się wyborach uzupełniających do Senatu RP. Była to zatem kampania wyborcza Anny Marii Anders. To PiS organizował te ustawki medialne, na które przyciągał dziennikarzy i ekipy telewizyjne. Jedną z tych ustawek było otwarcie wystawy o armii gen. Andersa, które nawet w odczuciu lokalnej prasy było „kulminacją” i „gładkim finiszem” kampanii wyborczej Anny Marii Anders.
I jeszcze jedno. Powodem, dla którego w państwie demokratycznym politycy są narażeni na krytykę wyborców i podatników w większym stopniu niż inne osoby jest to, że politycy reprezentują tych wyborców i podatników, są przez nich zatrudnieni i opłacani oraz działają w ich imieniu. Daje to wyborcom i podatnikom prawo do rozliczania polityków z ich działalności. W przypadku procesu suwalskiego wygląda na to, że politycy i policja uzurpują sobie prawo do czegoś zupełnie odwrotnego – a taki stosunek do rzeczywistości prowadzi nas z powrotem do autokratycznej dyktatury, jaką mieliśmy za czasów tzw. komuny. To natomiast pozostaje w jaskrawej sprzeczności z deklaracjami obecnego rządu oraz z Konstytucją RP.