(Fragment zdjęcia z FB Dariusza Szada-Borzyszkowskiego)
Dziś część białostockiego środowiska żydowskiego podniosła na łamach Fejsbuka sprawę mordu młodych żydówek w Bzurach koło Szczuczyna.
Jeśli ten mord rzeczywiście miał miejsce, tak jak to opisuje materiał zamieszczony przez Dariusza Szada-Borzyszkowskiego, to nie ma dla takiej zbrodni żadnego usprawiedliwienia. Nawet zemsta za donoszenie do NKWD na lokalnych polskich patriotów nie dostarcza takiego usprawiedliwienia. Nie wiem co bym na ten temat czuł, gdyby mój syn lub moja córka stracili życie z rąk Sowietów na skutek żydowskiego donosu, ale wiem, że według dzisiejszych standardów moralnych, tego rodzaju brutalne samosądy są niedopuszczalne. Tyle, że standardy się zmieniają i to co dziś jest postrzegane negatywnie, kiedyś było „słuszną karą”. Aby się o tym przekonać, wystarczy poczytać Trylogię, w której znajdujemy opisy wbijania zdrajców Polski na pal.
Bardzo ciekawa i pouczająca jest dyskusja pod materiałem opublikowanym przez Pana Szada-Borzyszkowskiego. Ogromna większość jego FB-owych znajomych, z których znaczna część pochodzi z tego samego co on środowiska, zakłada bez żadnych zastrzeżeń, że historia ta jest prawdziwa. Ciekawe, czy dokonano tam ekshumacji zwłok, aby to potwierdzić? Na podstawie zbrodni w Jedwabnem, wiemy, że oskarżenia bywają bardzo chwiejne, zwłaszcza wtedy, gdy żydowskie organizacje nie zgadzają się na ekshumację w celu zabezpieczenia dowodów. I nawet wtedy nie byłoby to dowodem na udział w tej zbrodni Polaków. Tym bardziej, że istnieją udokumentowane relacje świadków twiedzących, że nie Polacy, lecz niemieckie oddziały mundurowe dokonały zbrodni w Jedwabnem:
Historia jest pełna manipulacji. Oskarżeniom Polaków o mordy na Żydach można przeciwstawić tzw. przemilczane zbrodnie żydowskie na Polakach. W różnych źródłach jest mowa, między innymi, o następujacych przypadkach:
- Mord w Koniuchach. Z rąk żydowskich i sowieckich „partyzantów” zginęło wówczas około trzystu Polaków
- 122 Polaków zamordowanych w Nalibokach przez żydowską bandę 8 maja 1943 r.
- Jak mordowano Polaków
- Zamordowanie lwowskich działaczy studenckich
- Zbrodnia na dominikanach w Czortkowie
- Rozprawa z Polakami w Grodnie i powiecie grodzieńskim
- Zbrodnie „czerwonej milicji”
- Kto naprawdę mordował Polaków w lesie katyńskim? Ta relacja żydowskiego oficera NKWD nie pozostawia żadnych wątpliwości
- Kresowi Morele i Fejgini
- Nieznani zabójcy hrabiego Skirmunta
- Mordowanie polskich więźniów w czerwcu 1941 r.
- Masakra Polaków w Tarnopolu
- Mord na Polakach w okolicach Brańska
Ktoś pod wpisem Szada-Borzyszkowskiego napisał, że podejrzanych (i ich rodziny !!!) należałoby surowo ukarać. Tak jak w przypadku księdza Jankowskiego, podejrzenia i pomówienia nie wystarczą. Potrzebne są dowody. Pomówienia można „kupić” lub sfałszować. Z ich masowego pojawienia się właśnie teraz, ja osobiście wnioskuję, że jest to zorganizowana akcja znacznej części środowiska żydowskiego w celu podparcia nielegalnych roszczeń o odszkodowanie za mienie bezspadkowe, legalnie upaństwowione przez państwo polskie po wojnie. Stworzenie wrażenia, że Polacy są zatwardziałymi anty-Semitami, takim roszczeniom sprzyja. Moim zdaniem, te akcje mają podłoże ekonomiczne i polityczne.
Nie pisałbym o tej historii w tak jednoznaczny sposób, gdybym nie słyszał relacji bezpośredniego świadka, mojego wujka Jerzego Wróbla, który w 1939 roku był oficerem w polskiej kawalerii, a później żołnierzem AK (ps. Jerzy Nowak) i więźniem obozu koncentracyjnego na Majdanku.
Po wkroczeniu Niemców do Polski (1 września), jego oddział, (podobnie do wielu innych), wycofywał się na Wschód, przegrupowując się i czekając na włączenie się „naszych sojuszników” do wojny. Tak doszli aż pod Nowogródek, gdzie zaskoczyła ich inwazja sowiecka (17 września). Wówczas ich oddział otrzymał rozkaz rozwiązania się i przebicia się, małymi grupami, po cywilnemu, do Warszawy. Po drodze widzieli na własne oczy delegacje lokalnych środowisk żydowskich, witających z kwiatami i transparentami armię sowiecką na rogatkach polskich miast i miasteczek. Jest faktem, że wielu „polskich Żydów” podjęło w tym czasie współpracę z NKWD i donosiło na Polaków. Według licznych relacji, podobna sytuacja miała miejsce podczas zaborów. Polscy mieszkańcy tych terenów o tym wiedzieli. Nie wspomnę już o roli Żydów w PRL-owskich organach bezpieczeństwa w latach stalinowskich i później. Bez usprawiedliwiania akcji odwetowych, trzeba tu jasno stwierdzić, że nie ma dymu bez ognia. Gdzie drwa rąbią tam wióry lecą i nie należy się temu dziwić, choć można to potępiać.