Ile razy damy się nabić w tą butelkę?
Właściwie to nie wiem jak tych ludzi nazwać. Istnieją przesłanki, żeby ich kojarzyć z żydokomuną, z prl-owskimi służbami, z KOD-em, z kolaborantami i najemnikami niemieckiej (lub niemiecko-rosyjskiej) polityki wobec Polski, z wieloma rzeczownikami i przymiotnikami. Umownie nazwijmy ich „kodziarstwem”, choć szyldy w tym środowisku zmieniają się często, prawdopodobnie jako kolejna metoda kamuflażu. Ale to nie jest najważniejsze. Ważny był pretekst, moim zdaniem kolejna prowokacja z ich strony, na którą odpowiedziałem.
Tak jak się spodziewałem, odzew pod moim adresem był prymitywny i zajadły:
Nie chciałem zakłócać Marszu Niepodległości, mając nadzieję, że będzie on miał przebieg pokojowy i poważny, (jak w kilku poprzednich latach), więc odłożyłem dalszą dyskusję na „po marszu”. Jak się okazało, marsz pokojowo się nie zakończył, były jakieś prowokacje, które są obecnie wyjaśnianie przez organizatorów. Natomiast nasza suwalska emisariuszka warszawsko-białostocko-suwalskiego „kodziarstwa” już publikuje zdjęcia z marszu. Oczywiście są to zdjęcia wyłącznie pokazujące jak okropni są ci „faszyści” i „naziole” narodowcy, zupełnie odwrotnie niż te wspaniałe kobiety, które niedawno robiły zadymy domagając się prawa do zabijania nienarodzonych dzieci. Nie jest to pierwsza wyprawa fotograficzna tej pani, a poprzednie wyraźnie wskazują na to, że jej zdjęcia są tendencyjne, prawdopodobnie robione są na polityczne zamówienie jednej ze stron konfliktu, jaki ma miejsce w Polsce. Widać taka u niej „optyka”, choć 90% marszu była godna i spokojna.
Moją pełną odpowiedź zamieszczam w formie .PDF, aby ci ludzie mogli ją sobie zapisać, wydrukować i powiesić nad łóżkiem, a następnie czytać ją każdego rana i wieczora zamiast pacierza.
Jest to odpowiedź dość ostra i wyczerpująca, oparta na wiedzy uzyskanej od bezpośrednich świadków wydarzeń historycznych, na wiarygodnych źródłach historycznych oraz na moich własnych obserwacjach i doświadczeniu życiowym. Wszystko co w tej odpowiedzi piszę, należy opatrzyć wspólnym tytułem „Moim zdaniem …” Sytuacja w Polsce dojrzewa do tego, że konieczne staje się nazwanie po imieniu i wskazanie palcem nie tylko problemów, któych doświadczamy, ale również ich źródła. Tych samych problemów doświadcza dziś cały zachodni świat.
Plakat z wyborów do Sejmu, 1922 r.
1968