
Dobre pytanie. Równie dobrze można by spytać skąd w Niemczech w latach 1930-tych wzięło się tylu Nazistów lub skąd w ZSRR i w PRL-u wzięło się tylu komunistów? Odpowiedzi jest zapewne różnych wiele, ale nie jest nią na pewno tradycyjny patriotyzm. Agenturalne powiązania, kasa i płatna piąta kolumna, brak wiedzy, naiwność, łatwowierność, obojętność, korupcja, szantaż, wpływ indoktrynacji i propagandy… Brak wiedzy o niemieckich planach wobec Polski (historycznie i dziś), brak wiedzy o strategicznym partnerstwie niemiecko-rosyjskim. Ludzie często wierzą w to w co chcą wierzyć, a nie w to co jest. Wystarczy popatrzeć ile ludzi się zaszczepiło i ile nadal paraduje po ulicy w maskach. Ilu w zasadzie nie wierzy w Boga, ale tak na wszelki wypadek raz w roku chodzi do Kościoła i daje na tacę.
Moje pokolenie też kiedyś wierzyło, że „Solidarność” to lepsza przyszłość dla Polski i Polaków. I też wtedy działały różna agentury oraz grupy interesów. Nie przypadkiem środowisko KOR-owskie było etnicznie jednolite. Im też wierzyliśmy, a skończyło się na rozmowach Kuronia z Lesiakiem, na wyeliminowaniu „ekstremy” (czyli patriotów), na układach w Magdalence i na Okrągłym Stole. Dziś wiele osób wierzy działaczom KOD-u i politykom Koalicji PO.
Nawet w mojej rodzinie istnieje podział na temat integracji Polski w Unii. Są tacy, co mówią, będziemy żyli jak w zachodniej Europie, w dobrobycie, będziemy jeździć Mercedesami. Nie moi drodzy. Będziecie kolonią Niemiec. Dobrobyt można tylko uzyskać własną pracą i własną niezależnością. Unia jest narzędziem niemieckiej dominacji w Europie, a nie federacją niezależnych państw narodowych. Może warto sobie przypomnieć Bartka Zwyciężcę, norymberski akt oskarżenia przeciwko Hansowi Frankowi i inne przykłady niemieckiej „bezinteresownej pomocy” Polsce. No i jak można tak zachwalać ile to dostajemy od Unii zapominając o naszych składkach i o zyskach jakie wyciąga stara Europa z Polski dzięki wpuszczeniu ich na nasz rynek (banki, supermarkety, inwestycje, itp.) oraz dzięki zamykaniu naszych gałęzi gospodarki, które konkurowały z niemieckimi (np. stocznie, kopalnie, rolnictwo itp). Na tym pada nasz własny potencjał gospodarczy i to jest dopiero początek ceny jaką płacimy za naszą „naiwność”. Za ceną ekonomiczną przyjdzie kolej na cenę polityczną, bo tak zwykle jest.
Model ekonomiczny, w którym państwo eksportuje surowce i siłę roboczą, a ktoś inny zarabia na finansowaniu, projektowaniu, technologii, produkcji i dystrybucji, to model kolonialny.
Dla jasności, dodaję, że przez „volksdojczów” w kontekscie dzisiejszego konfliktu polsko-polskiego rozumiem tych Polaków, którzy promują i zmierzają do całkowitej integracji Polski w Unii Europejskiej będącej narzędziem niemieckiej dominacji w Europie. Taka polityka może wyłącznie zaowocować utratą przez Polskę suwerenności, upadkiem polskiej kultury na rzecz internacjonalizmu i kołchozu kulturowego oraz, konsekwentnie, likwidacją państwa polskiego, co będzie równoznaczne z jego rozbiorem i kolonizacją.