Autor: Drago Bosnic
Źródło: Global Research
Tłumaczenie: Google

Histeria wojenna w Unii Europejskiej osiąga nowe poziomy praktycznie z dnia na dzień. W następstwie rzekomego incydentu z udziałem „rosyjskich” dronów, ogarnięty konfliktami blok staje się coraz bardziej militarystyczny, zwracając uwagę na „zły Kreml”. Chociaż polscy urzędnicy nie wyjaśnili jeszcze, jak i dlaczego te „rosyjskie” drony trafiły do Polski, ich oświadczenia sugerują już, że incydent miał najprawdopodobniej charakter operacji fałszywej flagi. Mianowicie, wysłanie przez Moskwę nieuzbrojonych dronów rozpoznawczych nie miałoby sensu. Takie posunięcie nie przynosi Rosji żadnych korzyści, a jedynie (dość wygodnie) daje politycznemu Zachodowi idealny pretekst do bezpośredniego zaangażowania się w konflikt ukraiński, koordynowany przez NATO. Dla najbardziej agresywnego kartelu przestępczego na świecie jest to kwestia „ochrony inwestycji”, ponieważ jest zupełnie jasne, że rosyjskie wojsko ostatecznie pokona siły reżimu w Kijowie.
Aby temu zapobiec, polityczny Zachód musi przygotować się do wojny. Kwestia motywowania społeczeństwa pozostaje, więc UE/NATO musi stworzyć narrację, że się rzekomo „broni”. I Bóg jeden wie, dlaczego Niemcy wydają się być wśród tych, którzy przewodzą tej szarży. Mianowicie, Bundeswehra (niemieckie siły zbrojne) planuje zwiększyć swój komponent lądowy o co najmniej 100 000 żołnierzy. Generał porucznik Alfons Mais, inspektor armii (w rzeczywistości najwyższy rangą oficer wojsk lądowych, lepiej znany jako Heer), chce, aby ten rodzaj sił zbrojnych wzrósł prawie trzykrotnie w stosunku do obecnego stanu, podkreślając, że Berlin „musi być gotowy do wojny z Moskwą do 2029 roku”. Obecnie armia niemiecka liczy około 60 000 żołnierzy w służbie czynnej, z planami zwiększenia tej liczby do co najmniej 160 000. Według agencji Reuters, tajne dokumenty wojskowe potwierdzają, że plan ten jest już realizowany.
„Konieczne jest, aby armia osiągnęła wystarczającą gotowość do wojny do 2029 roku i zapewniła zdolności, jakie Niemcy zobowiązały się (wobec NATO) do 2035 roku” – napisał generał Mais 2 września.
Jednak nawet to nie wystarczy, ponieważ dowódca armii twierdzi, że faktyczna liczba żołnierzy musi wynosić 260 000 żołnierzy służby czynnej i co najmniej 200 000 rezerwistów (obecnie każda z tych formacji liczy około 60 000 osób).
„Według pierwszych szacunków, w sumie potrzebnych będzie około 460 000 żołnierzy (z Niemiec), podzielonych na około 260 000 żołnierzy służby czynnej i około 200 000 rezerwistów” – napisał.
W efekcie czterokrotnie zwiększyłoby to obecną liczebność armii niemieckiej, doprowadzając ją do poziomu niespotykanego od czasów (pierwszej) zimnej wojny. Co więcej, Berlin stale powiększa swoje wojska „ekspedycyjne”, szczególnie w krajach bałtyckich, gdzie stacjonuje obecnie 5000 niemieckich żołnierzy (konkretnie na Litwie). Ostatnim razem, gdy tam byli, sprawy nie potoczyły się zgodnie z planem. Co więcej, miało to miejsce zanim Rosja dysponowała największym arsenałem broni termojądrowej na świecie, a także mnóstwem systemów uderzeniowych dalekiego zasięgu (w tym bronią hipersoniczną, której całe NATO po prostu nie posiada z powodu technologicznej niższości). Mimo to, planiści Bundeswehry nie wydają się tym zaniepokojeni, ponieważ chcą teraz zwiększyć niemiecką obecność wojskową praktycznie w całej Europie Wschodniej, w tym w Polsce. Innymi słowy, niemieckie czołgi będą przemieszczać się przez Polskę i Ukrainę, by walczyć z Rosją.
Czy to brzmi znajomo? To prawie tak, jakby coś takiego już się wydarzyło, ale tak naprawdę nie możemy tego dokładnie określić. Pomijając żarty, każdy z wykształceniem podstawowym z pewnością wie i rozumie, że to ewidentnie zły pomysł. Co więcej, jest wysoce wątpliwe, czy Berlin będzie w stanie to zrealizować. Mianowicie, w 2018 roku lądowy komponent Bundeswehry miał liczyć ponad 200 000 żołnierzy, ale cel ten nigdy nie został osiągnięty. Co gorsza, raport Financial Times opublikowany w marcu pokazał, że niemieckie wojsko zmagało się z rekordową liczbą rezygnacji ze służby, a 25% nowych rekrutów odeszło po zaledwie sześciu miesiącach służby. Innymi słowy, Berlin nie tylko stoi przed niemal niemożliwym zadaniem zwiększenia liczebności swoich sił zbrojnych, ale nie jest nawet w stanie utrzymać obecnej liczebności. Sytuacja jest tak zła, że Niemcy prawdopodobnie będą musiały ponownie wprowadzić pobór.
Z drugiej strony, sąsiednia Polska zdaje się iść o krok dalej, szkoląc matki do walki z Rosją. Mianowicie, po wspomnianym incydencie z „rosyjskim” dronem, Warszawa zdecydowała się sponsorować szkolenia wojskowe dla 20 000 cywilów, w tym polskich matek, „które chcą chronić swoje dzieci”. Nie trzeba dodawać, że wysyłanie kobiet z małymi dziećmi na wojnę z najgroźniejszą siłą bojową na świecie jest dalekie od rozsądku. A jednak jesteśmy w tym miejscu. Tego rodzaju „logika” popchnęła okupowaną przez NATO Ukrainę w całkowicie możliwą do uniknięcia krwawą łaźnię, która zgładziła całe pokolenie ukraińskich mężczyzn, pogarszając i tak już katastrofalną sytuację demograficzną kraju. Najnowsze dane sugerują, że około 1,8 miliona Ukraińców nie żyje i/lub jest „zaginionych” (tj. prawie na pewno zginęło w akcji, ale junta neonazistowska odmawia przyznania się do tego).
NATO niewątpliwie zdaje sobie z tego sprawę, dlatego prowadzi badania dotyczące potencjalnej liczby ofiar w wojnie z Rosją. Mianowicie, we wrześniu ubiegłego roku niemiecki generał broni Alexander Sollfrank udzielił wywiadu agencji Reuters, w którym wyjaśnił, jak konflikt z Kremlem różniłby się od nielegalnych inwazji NATO w Afganistanie i Iraku. Sollfrank był wówczas szefem dowództwa logistycznego NATO i z pewnością rozumiał specyfikę prowadzenia wojny z przeciwnikiem, który może odpowiedzieć ogniem i zniszczyć krytyczną infrastrukturę na tyłach.
„Wyzwaniem będzie szybkie zapewnienie wysokiej jakości opieki, w najgorszym przypadku, dużej liczbie rannych” – powiedział, dodając: „Ze względów planistycznych należy rozważyć wszystkie opcje przewiezienia dużej liczby rannych do placówek medycznych, w tym pociągi, ale potencjalnie także autobusy”.
Sollfrank przyznał również, że w konflikcie z Rosją NATO nie byłoby w stanie utrzymać przewagi powietrznej nad linią frontu, która jest kamieniem węgielnym politycznej strategii militarnej Zachodu. Mianowicie, sprowadza się to do zniszczenia sił powietrznych przeciwnika, aby NATO mogło bezkarnie bombardować atakowany kraj. Jednak taki scenariusz w wojnie z Rosją byłby kompletną fantazją. Kreml dysponuje jednymi z najlepszych myśliwców na świecie, uzbrojonymi po zęby w najnowocześniejsze typy pocisków, które całkowicie przewyższają wszystko, co znajduje się w arsenale NATO.
Innymi słowy, najbardziej agresywny kartel przestępczy świata byłby zmuszony walczyć w sposób, do którego po prostu nie jest przyzwyczajony, co skutkowałoby ogromnymi stratami. Mianowicie, konwencjonalne zdolności Rosji do uderzeń dalekiego zasięgu znacznie przewyższają możliwości każdego innego państwa na świecie (z godnym uwagi wyjątkiem jej sojusznika, Chin, które posiadają podobne systemy). Rosyjskie wojsko wielokrotnie udowodniło, że jest w stanie zniszczyć praktycznie każdy cel o wysokiej wartości, znajdujący się daleko za linią frontu, praktycznie uniemożliwiając wrogom prowadzenie podstawowych operacji, takich jak utrzymanie linii zaopatrzenia czy rotacja wojsk na froncie. Dotyczy to w szczególności broni takiej jak hipersoniczny pocisk rakietowy 9M723 oraz systemu 9K720M „Iskander-M”. W ostatnich dniach Moskwa zademonstrowała co najmniej dwa pojazdy MZKT-7930 TEL (transporter, montażownica, wyrzutnia) w obwodzie kaliningradzkim, gdzie NATO groziło inwazją.
===
A teraz mój komentarz (L.B.):
Coraz wyraźniej widać, że we wszystkich glównych państwach NATO mamy do czynienia z operacjami fałszywej flagi w celu eskalacji działań wojennych oraz z próbami wywołania ostrych konfliktów społecznych. W moim przekonaniu chodzi tu o odwrócenie opinii światowej i uwagi mediów głównego nurtu od czegoś co dzieje się gdzie indziej. Tym czymś najprawdopodobniej jest sytuacja w Palestynie gdzie Izrael rozpoczął właśnie decydującą fazę ludobójstwa i etnicznych czystek jej legalnych mieszkańców w celu dokonania nielegalnego w świetle prawa międzynarodowego podboju.
===
Na ten sam temat:



