To pytanie od dawna nurtuje wielu polityków. Zacznę od cytatu z mojego ostatniego artykułu:
„Negatywne skutki nieleczonych chorób, celowego zruinowania gospodarki, wymuszanych praktyk oraz innych restrykcji i ograniczeń znacznie przewyższą skutki tzw. „pandemii”, zwłaszcza, kiedy tej „pandemii” nie widać w statystycznych analizach.”
Do tego dochodzi jeszcze inny wymiar, o którym obszernie mówił Grzegorz Braun. Zwrócił on uwagę na to, że akty prawne niższego rzędu nie mogą odwołać praw przyznanych obywatelom aktami prawnymi wyższego rzędu. W przypadku restrykcji i wymuszanych praktyk związanych z tzw. „pandemią” tak właśnie jest. Większość tych wymagań wprowadzana jest w życie zarządzeniami ministerialnymi oraz wytycznymi do tych zarządzeń na różnych szczeblach administracji państwowej, natomiast likwidują one niektóre prawa konstytucyjne. To jest nielegalne i ktoś za to odpowiada.
Z tych właśnie powodów obserwujemy na Zachodzie zjawisko „schodzenia z linii strzału” i wypracowywania argumentów zastępczych na potrzeby przyszłej obrony.
- Po pierwsze, rządy i administracja państwowa coraz częściej zwalają obowiązek wprowadzania i wymuszania restrykcji na korporacje, biznesy i zwykłych obywateli. To firmy mają wymuszać noszenie maseczek i tzw. „społeczny dystans”, to one, oraz zwykli obywatele, mają kablować na ludzi, którzy się tym wymogom nie podporządkowują. To oni będą za to w oczach społeczeństwa odpowiedzialni;
- Po drugie, media szeroko komentują przypadki zakażenia koronawirusem wśród celebrytów i znanych polityków. Taka personalizacja ma zamierzony cel i skutek – ludzie bardziej wierzą, że pandemia istnieje, gdy zachoruje ktoś kogo znają i kojarzą;
- Po trzecie, politycy wspierają te akcje bo dostarczają one pewnej linii obrony. Na przykład, polityk zapytany w przyszłości przez prokuratora: „Na jakiej podstawie wprowadzał Pan te restrykcje?”, „Na jakiej podstawie Pan wierzył, że pandemia istniała?” – będzie mógł odpowiedzieć – „No jak to, przecież ja sam chorowałem na Covida”.
Nie twierdzą, że w każdym przypadku tak jest. Często ludzie, którym powiedziano, że mają pozytywny wynik testu PCR, autentycznie w to wierzą i podejmują działania dla dobra społeczeństwa, zgodnie z ich wiedzą i sumieniem. Musimy jednak zdawać sobie sprawę z tego jak potężne siły i pieniądze stoją za tą „pandemią” i jak rozległe agendy kryją się za jej wykorzystaniem. Musimy też szukać informacji i rozszerzać naszą wiedzę w tym zakresie. Na początku nikt nie wiedział co się dzieje, ale dziś mamy w domenie publicznej wystarczającą ilość dowodów na to aby wątpić w oficjalną wersję o pandemii. Nie możemy udawać, że ich nie widzimy, nie możemy z powodów politycznych wybiórczo dobierać źródeł informacji. Jak już wcześniej napisałem – poznanie prawdy jest obowiązkiem polityków. Od tego oni właśnie są i za to są płaceni. Kiedy swoją biernością pozwolimy na to, że kłamstwo stanie się prawdą, będzie za późno na odwrót.