
Andrew Korybko
OneWorld, 9 kwietnia 2021 r.
Global Research, April 2021 – (wkrótce)
Mieszkający w Moskwie amerykański analityk polityczny polskiego pochodzenia Andrew Korybko udzielił wywiadu dla blogu RegionPojezierze.com na temat swojego najnowszego artykułu o roli Polski w Inicjatywie Trójmorza i jej szerszej geopolitycznej przyszłości w powstającym Wielobiegunowym Porządku Świata.
1. Czy Kreml zaakceptuje koncepcję, którą opisałeś w swoim najnowszym artykule? Czy ją poprze?
Rosja prawdopodobnie monitoruje ewolucję polskiej wizji integracji regionalnej oraz jej sześć megaprojektów, ale ani jej nie aprobuje, ani nie potępia. W sytuacji kryzysowej infrastruktura łączności staje się elementem wojskowym, więc Moskwa jest zapewne zaniepokojona tym, w jaki sposób może to zmienić dynamikę militarną w przyszłości. Ale nigdy publicznie nie potępi ani nie skrytykuje oficjalnych projektów gospodarczych, ponieważ ich realizacja jest suwerennym prawem każdego stanu, a ponadto może pomóc w poprawie poziomu życia ludzi poprzez tworzenie nowych korytarzy handlowych.
2. W jakich warunkach i okolicznościach?
Z tych powodów jest mało prawdopodobne, aby Rosja publicznie to skomentowała. W tej chwili nie ma żadnych realistycznych warunków ani okoliczności, które skłoniłyby ją do oficjalnego oświadczenia na ten temat.
3. Jakich gwarancji Rosja oczekuje od Polski?
Rosja czułaby się lepiej, gdyby polscy politycy i urzędnicy nie mówili publicznie i oficjalnie o militarnym wymiarze wizji integracji regionalnej. W przeciwnym razie Moskwa może interpretować take oświadczenia jako milcząco „popierane” przez Warszawę, a zatem zamierzone jako nieprzyjazne przesłanie. Oczywiście takie ograniczenia nie mogą wpłynąć na to, co mówią polscy analitycy, tak jak Zachód nie może ograniczać opinii rosyjskich analityków, ale byłoby pomocne, gdyby urzędnicy państwowi powstrzymywali się od takich publicznych komentarzy. Pozwoli to uniknąć skandalu medialnego, który może się przekształcić w konsekwencje polityczne i spowodować wzrost wzajemnej nieufności.
4. Jakich gwarancji Rosja udzieliłaby Polsce w takiej konfiguracji?
Rosja nie może dać Polsce żadnych gwarancji, jeśli chodzi o rodzime projekty infrastrukturalne i wizję Inicjatywy Trójmorza, zwłaszcza że wiele z nich dotyczy państw NATO. Mało prawdopodobne jest też, by do tych projektów były dopuszczane firmy rosyjskie, ale byłoby pomocne, gdyby część z nich uczestniczyła w takich projektach, choćby w innych państwach bloku poza Polską. Przykładem takiego udziału jest pomoc Chin w budowie szybkiej kolei Budapeszt-Belgrad, która ma potencjał rozwoju na północ do Warszawy i na południe do Pireusu (1).
5. Biorąc pod uwagę historię tej koncepcji, taki zwrot byłby nie lada arcydziełem. To amerykański prezydent Trump poparł Inicjatywę Trójmorza, która była postrzegana jako strefa buforowa blokująca bliższą współpracę między Rosją i Niemcami oraz blokująca wejście Chińskiego Jedwabnego Szlaku do Europy przez kraje Europy Wschodniej. W swoim artykule opisujesz bardzo przewrotną strategię judo – wykorzystanie inercji przeciwników Rosji i Chin w celu przejęcia i rozszerzenia ich własnego ruchu (i pomysłu), ale w innym kierunku.
Prezydent Putin ma czarny pas i spodziewałem się, że wymyśli coś takiego. Robił to już wcześniej. Co z tym zrobią Stany Zjednoczone pod rządami administracji Bidena i Harris? Jak zareagują? Czy istnieją na ten temat jakieś uzgodnienia między USA, UE i Rosją? Jeśli nie, jaki jest spodziewany zakres ich reakcji, w tym działań militarnych? Jeśli uważają, że interesy Ameryki są najważniejsze, może to doprowadzić do wojny. Ale gdyby tak było nie walczyliby tak mocno z Trumpem. Więc o co chodzi?
Istnieje wiele ciągłości „głębokiego państwa” (wojskowego, wywiadowczego i dyplomatycznego) pod wieloma względami między administracjami Trumpa i Bidena, ale obecna administracja nie koncentruje się tak bardzo na tzw. „dyplomacji ekonomicznej” jak poprzednia. Z tego powodu wydaje się, że administracja Biden-Harris nie zwraca na tę inicjatywę zbytniej uwagi, jak to robił Trump, co może zmniejszyć opłacalność przyciągania amerykańskich inwestycji. W odpowiedzi Polska powinna włączyć swoje sześć megaprojektów i wizję Inicjatywy Trójmorza do swojej strategii „łagodnej siły” (soft power). Musi również dążyć do dywersyfikacji partnerów inwestycyjnych, zarówno w regionie, jak i za granicą, na przykład zachęcając chińskie inwestycje do niektórych inicjatyw. Jednak jakiekolwiek poważne posunięcia w kierunku Chin mogą wywołać reakcję Ameryki, ale prawdopodobnie tylko w zakresie dążenia do zastąpienia ewentualnych inwestycji chińskich inwestycjami amerykańskimi, co mogłyby być przez Warszawę lewarowane z korzyścią dla Polski. Mimo to w interesie Polski jest realizowanie bardziej zrównoważonej międzynarodowej strategii inwestycyjnej między UE / USA / Chinami w ramach wizji Trójmorza.
6. Jak pomyślne wdrożenie tej koncepcji wpłynęłoby na gospodarki Stanów Zjednoczonych i Kanady? [Mowa tu o potencjalnych skutkach globalizacji Nowego Szlaku Jedwabnego – przyp. tłum.] Jaki rodzaj międzynarodowej współpracy pomoże tym krajom utrzymać się na powierzchni i prosperować? Europa poradzi sobie dobrze, Australia też, ale Stany Zjednoczone i Kanada mogą ucierpieć, jeśli nie będzie mechanizmów, które chroniłyby ich gospodarki i ich suwerenność. To jest minimum, które należy zaoferować, aby zapewnić pokojową transformację. (Ponownie, zakładając, że administracja Biden-Harris nie jest już częścią „planu”.) A co z Ameryką Środkową i Południową?
Gospodarki Ameryki Północnej czerpią korzyści z integracji Trójmorza, ponieważ zmniejsza ona koszty i ułatwia handel. Tworzy również bardziej odporną, pewną siebie regionalną sieć gospodarczą, która mogłaby lepiej przetrwać zawirowania i zmiany dzisiejszej niepewnej epoki, choć oczywiście osiągnięcie namacalnych rezultatów zajmie trochę czasu. Tym, czego potrzebują kraje Trójmorza, jest zwiększenie handlu wewnątrzregionalnego w Europie Środkowo-Wschodniej w celu zmniejszenia ich zależności od Europy Zachodniej (Niemcy). Muszą też bardziej skupić się na wzmocnieniu suwerenności narodowej w wymiarze politycznym, gospodarczym i społeczno-kulturowym, najlepiej podążając drogą, którą Polska (choć niedoskonale) wytyczyła. Wymaga to od Polski solidniejszej regionalnej strategii miękkiej siły, aby uświadomić mieszkańcom regionu związane z tym korzyści. Jeśli chodzi o Amerykę Łacińską, wydaje się, że administracja Biden-Harris nie zmieniła polityki Trumpa polegającej na przywracaniu amerykańskiej hegemonii w regionie, co samo w sobie było kontynuacją trendu z czasów Obamy. Jedyną kluczową różnicą jest ich nieoficjalna polityka otwartych granic, która sprowokowała nielegalny kryzys migracyjny z Ameryki Środkowej.
7. Jak ten plan rozegra się w przypadku Ukrainy, Białorusi i krajów bałtyckich? Wymaga on nowych porozumień międzynarodowych i być może nowych sojuszy. Czego Twoim zdaniem Rosja spodziewa się i co zaakceptowałaby w tym zakresie? Jak Rosja i Chiny mogą pomóc w osiągnięciu takiej współpracy? Na ile niezależności te kraje mogą liczyć i na jakich warunkach?
Państwa bałtyckie prawie na pewno wzmocnią swoją ekonomiczną i ogólną, wszechstronną integrację z Inicjatywą Trójmorza sterowaną przez Polaków, chociaż mogą istnieć pewne obawy co do suwerenności Litwy z powodów historycznych. Te obawy mogłyby zostać wykorzystane przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię, jako że Litwa stała się ostatnio areną polityki regionalnej tych dwóch państw wobec Rosji w dziedzinie wojskowej i informacyjnej (ta ostatnia wyszła na światło dzienne z niedawno ujawnionych dokumentów, o których szeroko donosiły RT i Szara strefa).
Rola Białorusi i Ukrainy jest dużo bardziej niepewna. Przed próbą zmiany reżimu na Białorusi Mińsk prawdopodobnie przeniósłby się bliżej Warszawy. Z tej perspektywy szkoda więc, że Polska aktywnie wspiera tam elementy antyrządowe. Patrząc z perspektywy czasu, Polska powinna była zaakceptować status quo na Białorusi i nadal wzmacniać więzi bilateralne, aby Białoruś stała się balansem między Inicjatywą Trójmorza a Euroazjatycką Unią Gospodarczą (EAU). Jeśli chodzi o Ukrainę, jest ona tak słabo rozwinięta, skorumpowana i niestabilna, że bliższa z nią „współpraca” może spowodować niekończący się odpływ pieniędzy. Ukraina nieustannie domaga się darowizn, zamiast zapewniać przyzwoity zwrot z inwestycji. Ukraina zasadniczo powinna zostać włączona do Inicjatywy Trójmorza, ale ostrożnie, chyba że partner zewnętrzny, taki jak USA, pomoże w przyspieszonym dotowaniu jej włączenia, w celu złagodzenia ewentualnych kosztów dla Polski. Wydaje się, że w Stanach Zjednoczonych nie ma po temu politycznej woli, przynajmniej jeszcze nie teraz.
Rosja jest bardzo wrażliwa na wydarzenia w tym, co uważa za „bliską zagranicę” i jest zaniepokojona tym, że Stany Zjednoczone ustawiają Polskę przeciwko Rosji w ramach niekinetycznej regionalnej wojny zastępczej, toczonej asymetrycznie w nakładających się wzajemnych „strefach wpływu” ( zarówno tych aktualnych w przypadku Moskwy, jak i tych spodziewanych w przypadku Warszawy). To powiedziawszy, gdyby uznane na arenie międzynarodowej rządy tych krajów zawarły porozumienie z Polską i / lub z Inicjatywą Trójmorza, Rosja musiałaby je uszanować. Najlepszym scenariuszem byłoby to, że Białoruś i Ukraina mogłyby zrównoważyć oba bloki gospodarcze bez szkody dla żywotnych interesów żadnego z ich. Ale teoria rzadko się sprawdza w praktyce. Można zatem oczekiwać, że Rosja i (wspierana przez USA) Polska będą przez nieokreśloną przyszłość nadal intensywnie konkurować w tych dwóch krajach, z różnym poziomem sukcesu.
Chiny już są głównym inwestorem w obszarze Europy Środkowo-Wschodniej. Im więcej chińskich inwestycji w Polsce, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że Rosja uzna je za groźne i tym mniejsze prawdopodobieństwo, że Moskwa kiedykolwiek je publicznie skrytykuje, nawet w środowisku eksperckim. Polska nie wydaje się wątpić w potrzebę coraz silniejszego wzmacniania swojej suwerenności pod każdym względem, choć wydaje się, że świadomie zdecydowała się tą suwerenność poświęcić w przypadku Stanów Zjednoczonych. Polska zapewne liczy na to, ze poprawi to wojskową niezawodność Waszyngtonu w przypadku kryzysu i konfliktu. Nie ma realnej szansy na to, aby Rosja i / lub Chiny stworzyły nowy ład regionalny w Europie Środkowo-Wschodniej, ale oba te kraje mogłyby mieć bardziej pragmatyczne relacje gospodarcze z krajami regionu. Pytanie brzmi, jak zareagowałyby na to Stany Zjednoczone i Niemcy i jakie środki mogłyby wykorzystać, aby udaremnić taki scenariusz.
8. Na co realnie mogłaby liczyć Polska w zamian za zgodę na taką współpracę? Na przykład, czy projekt Nord Stream dałoby się zmodyfikować? Czy da się powtórnie negocjować rolę Polski jako węzła wschodnioeuropejskiego Jedwabnego Szlaku i jako jednej z jego bram do Europy? Czy Rosja takie próby poprze?
Polska nie może liczyć na nic ze strony Rosji i nie powinna, bo Inicjatywa Trójmorza nie wymaga żadnego rosyjskiego zaangażowania, mimo że – w najlepszym przypadku – rosyjskie firmy zainwestują w te projekty, a potem będą bardziej aktywnie uczestniczyć w handlu regionalnym. Nie ma absolutnie żadnej możliwości, aby Rosja zmodyfikowała Nord Stream II w zamian za zacieśnienie stosunków handlowych z Polską i z Inicjatywą Trójmorza, ponieważ projekt ten ma dla Moskwy narodowe znaczenie gospodarcze, a także wymiar polityczny związany z umacnianiem więzi z liderem UE, czyli z Niemcami. Polska nie musi też negocjować niczego związanego ze swoją rolą w Inicjatywie Trójmorza, ponieważ rola ta jest na razie nieoficjalna, chociaż oczywiste jest, że Polska skorzystałaby na odgrywaniu tak wiodącej roli. W tym celu Poilska powinna pracować nad przyciągnięciem większej ilości chińskich inwestycji, osiągając z czasem pewien rodzaj „regionalnego odprężenia” z Rosją na Białorusi i Ukrainie. Taka polityka pomoże odblokować ich wielostronny potencjał handlowy oraz pomoże oprzeć się naciskom Amerykanów, aby nie współpracować tak blisko z Chinami i Rosją w sprawach gospodarczych. Rosja wspierałaby włączenie Polski do chińskiej inicjatywy Nowego Szlaku Jedwabnego, ponieważ pomogłoby to w ściślejszym połączeniu Rosji z UE, co jest jednym z głównych celów strategicznych Moskwy.
9. Jak zapewne wiesz, polska opinia publiczna jest bardzo podzielona i skłócona. Istnieje coś, co nazywamy „wojną polsko-polską”. Ten konflikt jest celowo wzmacniany i wykorzystywany przez różne konkurujące ze sobą siły zewnętrzne i wewnętrzne. Moim zdaniem, mamy w tym worku kilku graczy – Niemców, Amerykanów, postkomunistyczne służby z czasów PRL (które nadal działają, choć nieoficjalnie) i także mamy zapewne wpływy Rosji. Zakończenie tego konfliktu byłoby konieczne dla pomyślnej i trwałej realizacji przedstawionego w Twoim artykule planu. Czy Rosja, Chiny i Niemcy (a może również administracja Bidena-Harris w USA) mają środki i polityczną wolę, aby zakończyć ten konflikt i czy byłyby skłonne w tym pomóc?
Moim osobistym zdaniem ta „kulturowo-polityczna” wojna między Polakami jest naturalną konsekwencją istniejących wcześniej trendów społecznych, które ostatecznie doprowadziły do podzielenia społeczeństwa na dwa zaciekle konkurujące ze sobą obozy – nastawionych na Niemcy liberalnych, pro-unijnych globalistów i bardziej patriotycznych zwolenników suwerenności narodowych konserwatystów. W każdym krajowym sporze, szczególnie w kraju tak dużym pod względem demograficznym i gospodarczym, jak Polska i położonym w tak geostrategicznej lokalizacji, siły zewnętrzne będą oczywiście miały swoje własne interesy. Ale nie jest jasne, w jakim stopniu wszyscy wymienieni tu gracze są zaangażowani w kształtowanie wydarzeń. Administracja Trumpa generalnie popierała narodowych konserwatystów przeciwko wspieranym przez Niemców liberalnym globalistom (choć z kilkoma wyjątkami, głównie z prodemokratycznego „głębokiego państwa” – zwłaszcza pośród dyplomatycznych – elementów). Administracja Bidena-Harris może nie kontynuować tej polityki z powodów ideologicznych. Co do byłych urzędników PRL-u, to słyszałem kilka doniesień o ich spekulowanej roli, ale obecnie jest to dla mnie niejasne. Mam jednak wrażenie, że sympatyzują oni z liberalnymi globalistami.
Jeśli chodzi o Rosję, to jest praktycznie niemożliwe, aby kraj ten odgrywał jakąkolwiek znaczącą rolę w kształtowaniu wydarzeń w Polsce. Polskie służby bezpieczeństwa mają obsesję na punkcie udaremniania tak zwanego „rosyjskiego wtrącania się”, nawet czasami widząc je tam, gdzie go obiektywnie nie ma. Wynika to z czynników historycznych. Podczas gdy historia uczy nas, że Rosja zawsze była zainteresowana Polską, obecna sytuacja bezpieczeństwa sprawia, że jest wysoce nieprawdopodobne, aby Moskwa mogła wspierać te same interesy i kontunuować podobną politykę. To, co wielu Polaków uważa za wspomniane zainteresowanie Rosji Polską, ma swoje źródło w medialnych doniesienniach raczej niż w oficjalnej polityce państwa rosyjskiego. Nie należy tego interpretować jako zakamuflowany sposób, przy pomocy którego Rosja pośrednio podpowiada innym państwom co mają robić, a czego nie robić.
Biorąc pod uwagę tę dynamikę, można powiedzieć, że dwiema najważniejszymi siłami, które mają jakikolwiek poważny wpływ na sprawy wewnętrzne Polski, są Stany Zjednoczone i Niemcy. Jeśli Stany Zjednoczone przerzucą swoje poparcie na liberalnych globalistów (administracja Bidena-Harris może to zrobić z powodów ideologicznych), postawiłoby to narodowych konserwatystów w niekorzystnej sytuacji. Taki scenariusz mógłby zachęcić rząd w Warszawie do dalszej dywersyfikacji ich zagranicznych partnerstw politycznych i gospodarczych, co mogłoby przybrać formę przyciągania większej liczby chińskich inwestycji i być może poszukiwania „regionalnego odprężenia” z Rosją na Białorusi i Ukrainie. To ostatnie może zająć dużo czasu i z pewnością sprowokuje sprzeciw Amerykanów. Nawet pomijając ten scenariusz, rządzący narodowi konserwatyści będą musieli zapewnić sobie zwycięstwo w kolejnych wyborach, szczególnie po ich „cienkim jak brzytwa” zwycięstwie w wyborach ostatnich, które poddały w wątpliwość atrakcyjność ich wizji w polskim społeczeństwie. Trudniej będzie to zrobić, gdy zarówno Stany Zjednoczone, jak i Niemcy będą przeciwko nim, chociaż będą mogli to także wykorzystać na swoją korzyść, aby sprowokować tradycyjną polską „mentalność oblężenia” w celu wzmocnienia poparcia wyborczego. Towarzyszyć temu może nasilenie się nieprzyjaznych wypowiedzi wobec Rosji, by „zrównoważyć” narrację z obawy, że Ameryka może bardziej skoncentrować się na zmianie reżimu w Polsce, gdyby PiS zbyt szybko próbował nawiązać stosunki z Rosją.
Podsumowując, polski kryzys kulturowo-polityczny prawdopodobnie nie zakończy się w najbliższym czasie. Jest zbyt wielokierunkowy, angażujący dwóch potężnych graczy zewnętrznych (USA i Niemcy), którzy wspierają każdą z dwóch zaciekle zwalczających się sił wewnętrznych (narodowych konserwatystów i liberalnych globalistów). Możliwość przesunięcia przez Amerykę swojego poparcia i stanięcia po stronie Niemiec w tej dosłownej wojnie hybrydowej z Polską może przypieczętować los PiS-u, a tym samym być katastrofą dla polskiej tożsamości i planów integracji regionalnej. Dlatego PiS musi w pełni skoncentrować się na poprawie poparcia wyborczego, aby przetrwać kolejne wybory. Inaczej wszystko się skończy. Może to zrobić, rozszerzając swoje programy pomocy społecznej, inwestując więcej w gospodarkę i kończąc istniejące megaprojekty, które są obecnie w budowie, a także podwajając krajowe i międzynarodowe kampanie „soft power” w celu poprawy wsparcia dla swojej polityki. Podczas gdy Polacy zawsze będą podejrzliwi wobec Rosji ze względów historycznych, realne zagrożenie dla ich suwerenności w obecnym momencie kryzysu nie pochodzi z rosyjskich czołgów, ale z prowadzonej przez Niemców wojny hybrydowej z Polską, która wykorzystuje wewnętrzne podziały i może wkrótce stać się dużo bardziej niebezpieczna, jeśli USA zmienią stronę i poprą Berlin.
[Nie bez znaczenia dla popularności wyborczej PiS-u byłoby również zniesienie lub znaczne ograniczenie niepopularnych restrykcji i lockdownów związanych z tzw. „pandemią”. – przyp. tłum.]