Komentarz: Od 30 lat zajmuję się kolekcjonowaniem informacji, śledzeniem wydarzeń i analizą poczynań środowiska, o którym w tym epizodzie mowa. Dotyczy to zarówno wydarzeń związanych z państwem na Bliskim Wschodzie, jak i mniejszości etnicznej zamieszkującej w Polsce i w innych krajach zachodnich, tak w przeszłości, jak i dziś. Oczywiście mam na myśli część tego środowiska, nie wszystkich jej przedstawicieli. Ale jest to część na tyle liczna i zorganizowana, że można tu mówić o pewnych charakterystykach kultury i systemu wartości, które są zauważalne i bardzo różne od naszej kultury, naszych narodowych tradycji i naszych aspiracji.
Ta druga strona nie jest „święta”. Krytyka jej postępowania jest często uzasadniona prawnie i moralnie. Sam wielokrotnie zabierałem w tym temacie głos, zawsze wychodząc z założenia, że krytykuję ludzi nie za to kim są, ale za to co robią i jak postępują. Uzasadniona krytyka złego postępowania pewnej grupy ludzi nie jest zbrodnią szerzenia nienawiści. Jeśli ktoś działa na naszą szkodę, opluwa naszą Ojczyzne i nasz Naród, uprawia hipokryzję i kłamie, aby nam ukraść nasze państwo lub aby nas w inny sposób poniżyć i pasożytniczo wykorzystać, to sam się pozbawia ochrony przed naszą reakcją – moim zdaniem w pełni zasłużoną. Tym bardziej, że nie jest to pierwszy i jedyny przypadek takiego „stylu” działania tej grupy.
Agresor, który w różnych częściach świata dokonuje zbrodni wojennych, bezprawnej aneksji okupowanych terytoriów, apartheidu, nielegalnego wyłudzania pieniędzy, spiskowania, zdrady, korupcji i szargania dobrego imienia narodu, który ich przyjął, im pomagał i ich ratował, musi się liczyć z tym, że go dopadnie „bicz boży”. Kiedy Niemcy i Rosjanie napadli na nasz kraj w 1939 roku też ich „nienawidziliśmy” i nie czuliśmy się z tego powodu winni, bo była to usprawiedliwiona reakcja na ich agresję. Podobnie czuli się Niemcy, kiedy się dowiedzieli dzięki komu przegrali I Wojnę Światową.
„Ale wolność [słowa] jest tylko wtedy, gdy służy dobru”. Któremu „dobru”, bo jest ich tyle, ile jest stron w każdym konflikcie? Na przykład, dla Krzyżaków byłoby dobrze, gdyby wygrali bitwę pod Grunwaldem, a dla strony polskiej dobrem było coś odwrotnego. I po obu stronach, przed bitwą, katoliccy księża błogosławili idących do boju w imię dwóch diametralnie różnych „dóbr”.