Komentarz: Istnieje jeszcze jeden aspekt migracji zarobkowej, jest ona alternatywą dla modnego dziś na Zachodzie offshoringu, czyli wyeksportowania realnej ekonomii i produkcji oraz niektórych usług do Chin i innych, rzekomo tańszych, krajów. Z punktu widzenia społecznego utrzymanie realnej ekonomii w kraju to kierunek pozytywny, ale w Polsce mamy jednocześnie wypieranie polskich producentów przez firmy zachodnie, co najlepiej widac w rolnictwie, (już nie mówię o zagranicznych bankach na każdym rogu w większych miastach, gdzie zyski w postaci procentów za pożyczki odpływają za granicę).
Kwestia jakości produktów na naszym rynku jest także ważna. W pogoni za obniżeniem kosztów i maksymalizacją zysków inwestorzy zamawiają produkty i usługi o coraz niższej jakości. Na przykład nie można już dostać zwykłych bawełnianych podkoszulek czy majtek, które kiedyś nosiło się długo bo były zrobione z dobrego materiału. Są albo z czegoś co po pierwszym praniu się rozciąga lub zaczyna rozpadać, albo z plastiku, w którym się zagrzewasz i pocisz, a ciało nie „oddycha” i zaczyna śmierdzieć po godzinie. Kurtki dziś mają mniej kieszeni, a te, które mają są wszyte poziomo, nie pionowo, więc wszystko z nich wypada. Kurtki są nieergonomicznie zaprojektowane, są uszyte tak jakby były zrobione dla dwu-wymiarowego manekina z płaskiej dykty, a w spodniach nie da się chodzić, bo też są „płaskie” i czujesz jakby nogawki były zrobione z folii aluminiowej.
Produkcja chińska miała zmienną historię. Najpierw były to produkty tanie, ale bardzo niskiej jakości. Inwestorzy próbowali niskimi cenami spacyfikować własne społeczeństwa po wyeksportowaniu miejsc pracy, fabryk i technologii na wschód. Zamek błyskawiczny zapinało się dwie godziny, po czym się „rozłaził” i trzeba go było odpinać trzy dni, często z powyłamywanymi zębami. Teraz jakość się poprawiła, ale za kurtkę, która kiedyś była produkowana lokalnie i kosztowała $80 trzeba dziś zapłacić $600, a w przypadku kurtek z Gortexu, ceny poszły w górę dziesieciokrotnie w porównaniu z naszą własną produkcją 20 – 30 lat temu. I ciągle, kurtki i spodnie były kiedyś lepiej i ergonomiczniej zaprojektowane.
Kilka lat temu kupiłem mandolinę „Made in China”. Wyglądała tak samo jak dobre amerykańskie mandoliny, nawet miała na nalepce nazwę amerykańskiej firmy znanej z produkcji dobrych mandolin. Ale tylko wyglądała. Była zrobiona z „zielonego”, czyli niedoschnietego drzewa, do tego jeszcze polaminowanego, co dobiło dźwiek. Najgorsze było jednak zaprojektowanie konstrukcji. Struny zahaczone były o pionowe (a nie ukośne) słupki zgrzane z blachą strunociągu. Pod napięciem strun strunociąg się wyginał i struny zaczynały się ześlizgiwać z tych słupków w górę, gdzie się zapierały o ostry brzeg blachy strunociagu. Rezultat? Po kilku godzinach cienkie struny pękały, nawet bez grania. Ktoś po prostu nie przetestował, Ktoś nie myślał co robi, nie rozumiał podstawowej mechaniki. Mandolina kosztowała ponad $600, a nie była warta $50. Oddałem i na szczęście zwrócili mi pieniądze.
To tylko przykłady, ale zjawiska te były i często są nadal widoczne w każdej klasie produktów importowanych ze Wschodu.