Ten artykuł jest na temat pewnego aspektu choroby Covid-19, którego sam dobrze nie rozumiem, ale znajduję coraz więcej na ten temat materiałów. Jest to nie nowe, choć wciąż oryginalne i oficjalnie nie potwierdzone spojrzenie na mechanizm, który zabija pacjentów przechodzących ciężko tą chorobę. Jak sądzą niektórzy lekarze, ten właśnie mechanizm stanowi także główne ryzyko szczepionek genetycznych (mRNA).
Już w przypadku ptasiej grypy (H5N1), która wybuchła w Chinach w 1996 roku, zauważono, że czynnikiem zabijajacym pacjentów nie był sam wirus, lecz nadmierna odpowiedź immunologiczna w organizmie pacjentów. Początkowo sądzono, że masowo namnażajacy się wirus zabijał komórki, na których pasożytował. Później odkryto, że gwałtowne namnażanie się tego wirusa w komórkach powodowało „burzę cytokinową”, czyli uaktywnienie się w ciele osoby zakażonej ogromnej ilości cytokin, które z kolei mobilizowały organizm osoby chorej do nadmiernej odpowiedzi immunologicznej. W rezultacie, nadmierna ilość przeciwciał atakowała i niszczyła nie tylko wirusy, lech również własne organy pacjenta, np. płuca, trzustkę, czy tarczycę, a nawet serce.
Taka samodestrukcja organizmu w przypadku różnych chorób znana jest w medycynie od dawna. Ostatnio pojawiają się opinie, że jest to również mechanizm powodujący śmierć w ostrych przypadkach choroby Covid-19. Znalazłem informację, według której w przypadku Covida-19 zmniejszenie nadmiernej odpowiedzi immunologicznej organizmu jest na obecnym etapie badań trudne. Podobno w samoregulacji odpowiedzi immunologicznej pomaga w jakimś zakresie podawanie preparatu Omega 3 i Omega 6, ale nie udało mi się tego zweryfikować w innych źródłach.
Jak to się ma do szczepionek genetycznych, czy do szczepionek w ogóle? Przytoczę tu opinię dr Carrie Madej, która (w tym wideo) wyjaśnia prawdziwy powód, dla którego producenci szczepionek COVID pominęli ważną fazę badań na zwierzętach. Według dr Madej nie chodziło o to, aby jedynie „przyspieszyć” rozwój „bardzo potrzebnych” szczepionek. Twierdzi ona, ze opierając się na wcześniejszych, udokumentowanych doświadczeniach ze szczepionkami mRNA, naukowcy firm Moderna i Pfizer pominęli próby na zwierzętach, ponieważ już wiedzieli, że zwierzęta będą chorować i zdechną.
„Ten rodzaj szczepionki ze zmodyfikowanym DNA wypróbowali w ciągu ostatnich 20 lat w badaniach na zwierzętach. I były okropne wyniki – ponieważ w tych badaniach, kiedy zwierzęta otrzymały szczepionkę – na początku miały silny układ odpornościowy – świetne przeciwciała, świetna odpowiedź komórek T, wszystko wyglądało dobrze. Następnie rzucili im wyzwanie tym wirusem lub bakterią – i za każdym razem zwierzęta chorowały lub umierały bardziej niż grupa placebo – ponieważ organizm ma coś, co nazywa się „burzą cytokin”. Organizm tego wirusa rozpoznawał i reagował bardziej agresywnie, atakując własne płuca, własną wątrobę – nawet powodował reakcję posocznicy. Więc możemy się tego spodziewać – i myślę, że dlatego pominęli testy na zwierzętach z tą szczepionką [COVID]. Nie chcą, aby ktokolwiek o tym wiedział.
W przypadku człowieka nie powinno się testować szczepionki wirusem – to nieetyczne. Możesz to zrobić tylko ze zwierzęciem . Więc zgadnij, kiedy ci wszyscy ludzie, którzy otrzymają szczepionkę – kiedy ją odreagują? W następnym sezonie grypowym – może następne przeziębienie. A potem obwinią za to „COVID-20.”
I tak się tworzy „następne fale” pandemii. Jaki jest dokładny mechanizm tego, że po szczepionce zawierającej fragmenty łańcucha genetycznego koronawirusa organizm reaguje gwałtowną burzą cytokinową i nadmierną reakcją obronną na kolejne zakażenia grypopodobne i przeziębienia, tego nie wiem. Wiem natomiast, że po mojej jedynej szczepionce przeciwko grypie, którą przyjąłem za namową lekarza kilka lat temu, moje zdrowie się w szybkim tempie „posypało”.
Jednym z najpoważniejszych objawów było to, ze nie mogłem na długo wychodzić na dwór w zimie. Wdychanie zimnego powietrza powodowało ostry ból w płucach i w krtani, a najmniejsze przeziebienie kończyło się objawami podobnymi do zapalenia płuc. Ten stan powodował również, że czułem w ustach smak krwi, tak jakby krwawiły lub były zakażone moje pęcherzyki płucne. Te poprzeziębieniowe choroby trwały długo, do około miesiąca i nie mogłem się ich pozbyć. W grudniu 2018 i styczniu 2019 roku, przy braku konkretnej diagnozy i innych objawów, lekarz leczył mnie jakimś inhalatorem co nic nie pomagało, a ta „choroba płuc” skończyła się zawałem serca i poczwórnym bajpasem. Od tego czasu każde przeziębienie kończy się podobną chorobą. Lekarze nie słyszą nic podejrzanego w moich płucach, a rentgen nie wykazuje żadnych nienormalnych zmian chorobowych.
Zauważyłem również, że w miarę upływu czasu ta reakcja się pogarsza. W tym roku, od września, każde zaziębienie, a nawet spacer w zimną noc, kończą się bólem w płucach i koło tarczycy, a nastepnie przewlekłymi objawami zapalenia płuc. Nie mam przy tym gorączki, ani innych objawów Covida lub innej choroby. Tej jesieni, od 23 października, miałem 8 testów na Covid-19 (raz na własne żądanie i 7 razy podczas niedawnego pobytu w szpitalu). Wszystkie wyniki były negatywne.
Nie widząc innej możliwej przyczyny, dopuszczam możliwość, że od kilku lat wyrywkowo i potajemnie przetestowano w Kanadzie jakąś nową szczepionkę przeciwko grypie (być może genetyczną) i takie były jej skutki. Statystyka umieralności, jaką wyliczyłem na podstawie oficjalnych danych rządowych, wskazuje, że od roku 2002 do 2015 umieralność ogółem w Kanadzie utrzymywała się na stałym poziomie. W roku 2016 natąpił nagły jej wzrost, a od roku 2018 liczba umierających Kanadyjczyków systematycznie wzrasta.
W Polsce sytuacja była jeszcze bardziej klarowna – w pierwszej fali umieralność ogółem była niższa niż w analogicznych okresach 2018 i 2019 roku ale również daje się zauważyć konsekwentny wzrost umieralności ogółem, zwłaszcza w ostatnich latach. Natomiast statystyczna analiza dokonana przez Pawła Klimczewskiego, także na podstawie oficjalnych danych rządowych, wskazuje na to, że tzw. „druga fala” pandemii i gwałtowny wzrost umieralnoścfi w październiku i listopadzie 2020 roku jest głównie wynikiem reorganizacji opieki zdrowotnej na czas pandemii. Tylko 2% tego wzrostu to przepadki śmierci spowodowane wirusem SARS-Cov-2, cokolwiek tym wirusem jest.
Mój stan zdrowia potwierdza, że coś dziwnego dzieje się od kilku lat ze zdrowiem społeczeństwa. Moje objawy wskazują na to, że jest to „bardzo dziwny wirus”. Chcę w tym miejscu przypomnieć czytelnikom artykuł dr Pascala Sacré, w którym wskazuje on na towarzyszące ciężkim przypadkom Covida-19 objawy zakrzepicy (thrombosis), co może prowadzić do zatorów, blokad krążenia w żyle płucnej lub w tętnicach oraz do zawałów serca lub hipoksemii, czyli obniżenia wysycenia hemoglobiny tlenem.
Chcę w tym miejscu przypomnieć o wynikach badań nt. „uzbrajania koronawirusów” (gain of function study) opublikowanych bodajże w 2018 roku przez grupę naukowców pracujących na Uniwersytecie North Carolina (USA). Donosił o tym, (wraz z ujawnieniem źródeł), Witold Gadowski. W badaniach tych uczestniczył naukowiec chiński, któy później zajmował jakieś kierownicze stanowisko w chińskim laboratorium w prowincji Wuhan, w pobliżu którego w 2019 roku zaczęła się pandemia Covid-19.
Gdzieś „na zapleczu głowy” pamiętam także inną teorię spiskową, której jednak nigdy nie wyjaśniono. Chodzi o tzw. chemtrails – te rozsiewane na niebie smugi dymu z wiszącymi z nich frędzlami jakichś sproszkowanych substancji, które szybko się rozprzestrzeniały tworząc zachmurzenie. Pomimo wielokrotnych prób, rządy odmawiały wyjaśnienia tej sprawy, choć było jasne, że to nie były ogonki pary wodnej, które za samolotami obserwowaliśmy w dzieciństwie. Tamte były krótkie i znikały po kilku minutach. Te pozostają na niebie godzinami. Krążą na ich temat różne przypuszczenia:
- Że to warstwa sproszkowanego metalu, która ma odbijać szkodliwe promieniowanie kosmiczne w przypadku spłaszczania się lub zanikania warstwy ozonu lub lokalnego osłabienia pola magnetycznego Ziemi. To drugie może być np. rezultatem zachodzącej zmiany biegunów ziemskich.
- Że to manipulacja pogodą i sztuczne „zasiewanie” deszczu, (co jest dość dziwne, bo te samoloty latały również w zimie, kiedy plony na polach nie rosły)
- Wreszcie, że to celowe rozpylanie opadającego do ziemi pyłu aluminium i innych substancji (np. włókna szklanego), które są wdychane przez ludzi, osadzaja się w płucach, powodują permanentną irytację płuc (podrażniają je), czego efektem jest nadmierna wrażliwość na infekcję wirusową lub bakteryjną. Dokładnie taką teorie znalazłem kilka lat temu w dość poważnym portalu internetowym. Jej autor sugerował, że jest to zaplanowana akcja mająca związek z depopualacją. Od tego czasu wyciekły dowody na to, że projekt depopulacji nie jest jakąś teorią spiskową, lecz jest prawdziwym planem elit zmierzajacych do nowego porządku świata. Dziś temat ten ze zdwojona mocą wraca w kontekście pandemii Covid-19 i szczepionek.
Ostatnimi szczegółami, na które się natknąłem krążąc wokół tego tematu są anafilaksja, czyli niebezpieczna dla życia reakcja alergiczna na określone substancje, oraz patogenic priming, czyli chorobotwórcze torowanie, [ 2 ], [ 3 ], [ 4 ]. Słyszymy ostatnio dużo na temat zalecenia brytyjskiego ministerstwa zdrowia aby osoby z alergią na pewne substancje nie przyjmowały szczepionki mRNA. Nie wiem czy anafilaksja może wystąpić w reakcji na szczepionkę, ale wydaje się, że wstrząs anafilaktyczny jest zjawiskiem podobnym do cytokinowego sztormu i należałoby taką możliwość dokładnie przestudiować, przebadać i wyeliminować przed wprowadzeniem na rynek nowej szczepionki mRNA. Ten aspekt jest więc z mojej strony pytaniem do specjalistów w dziedzinie medycyny, wirusologii i immunologii. Niektórzy z nich już się na ten temat wypowiadają:
Patrz także: