Po prawie trzech latach obserwowania tego wydarzenia i opisywania procesu suwalskiego z różnych stron, dochodzę dziś do wniosku, że jego istota jest bardzo prosta i bardzo jasna:
Gdyby politycy nie złamali prawa, to obecni na sali w Archiwum Państwowym nie mieliby przeciwko czemu protestować i całej tej sprawy by po prostu nie było.
Nie są więc w tym przypadku ważne polityczne różnice między rządem i opozycją. Ważne jest to, iż politycy popełnili błąd, a teraz próbują uniknąć odpowiedzialności zwalając winę na ludzi, którzy przeciwko ich ignorancji zaprotestowali. Wykorzystują w tym celu policję i sądy – i w tym sensie jest to „proces polityczny”.
Zasadnicze pytanie zatem brzmi:
Moim zdaniem odpowiedź na to pytanie jest twierdząca. Dokładnie to samo robiła „Solidarność”, co było wówczas nazywane „walką z wypaczeniami systemu”. Bez takiego prawa nie ma i nie może być demokracji, a system zaczyna przypominać komunę. Na to zaś nie ma i nigdy nie było zgody wyborców.
W kwestii formalnej: Sędzia czytając treść postanowienia poprzedniego wyroku w tej sprawie, jednym tchem wymienił następujące fakty:
- że sąd uznał iż otwarcie wystawy o armii gen. Andersa zawierało elementy kampanii wyborczej Anny Marii Anders – (co w Archiwum Państwowym i za publiczne pieniadze było wykroczeniem z Kodeksu Wyborczego);
- że sąd uznał, iż „obwiniony Marcin Skubiszewki swoim zachowaniem doprowadził do przerwania otwarcia wystawy o armii gen. Andersa” – (co jest niezgodne z prawdą i było już wykazane przez obronę – Marcin Skubiszewski nie przerwał otwarcia wystawy, przerwał natomiast nielegalną agitację wyborczą jaka miała tam miejsce, co jest wyraźnie widoczne w materiałach dowodowych i nagraniach wideo.)
To na tyle. Z Golubkiem nie będę polemizował bo ten pan nie potrafi wstać i wygłosić kilku zdań, aby sobie samemu nie zaprzeczyć. Na przykład, mówi tu, że „nie należy komuś przeszkadzać” w łamaniu prawa, tak jakby ludzie mieli prawo do łamania prawa. Albo, ciągle wraca do błędnego założenia, że grupa warszawska „w zorganizowany sposób” przybyła na otwarcie wystawy o armii gen Andersa „po to żeby przeszkadzać”, choć jest jasne, że nie mogli oni z góry przewidzieć, iż politycy złamią prawo i dadzą im powód do protestu. Poza tym Golubek od początku ignoruje Art. 4 Kodeksu Postępowania Kranego (mającym tu zastosowanie w związku z Art. 8 KPW), który mówi:
Art. 4 – Organy prowadzące postępowanie karne są obowiązane badać oraz uwzględniać okoliczności przemawiające zarówno na korzyść, jak i na niekorzyść oskarżonego.
O tym szerzej pisałem tutaj:
Ogłoszenie wyroku:
Uwagi do sędziego Tomasza Uściłko:
Panie sędzio, w uzasadnieniu swojej decyzji powiedział Pan:
Jeżeli, zdaniem obwinionych, był to wiec wyborczy i zostało naruszone prawo wyborcze, to powinni oni byli spełnić swój społeczny obowiązek i, zgodnie z Art. 304 §1 Kodeksu Postępowania Karnego, zawiadomić o tym prokuratora lub policję.
Podtrzymał Pan dziś opinię wyrażoną w poprzednim wyroku Sądu Okręgowego, iż „otwarcie wystawy o armii gen. Andersa zawierało elementy kampanii wyborczej”. Jest więc jasne, że popełnione zostało wykroczenie z Kodeksu Wyborczego. Zawiadomienie przez obwinionych prokuratury lub policji o tym fakcie było tylko jedną opcją. Inną opcją było wniesienie, z urzędu, oskarżenia przez obecną tamże policję. Dlaczego tak się nie stało? Nie było woli, czy były naciski? A jeśli nie było woli, to dlaczego?
Również, zapomniał Pan o tym, że takie rozwiązanie działa tylko w państwach demokratycznych i praworządnych. Natomiast w państwach o rządach dyktatorskich, gdzie praworządność pada ofiarą systemu, ta metoda „nie pracuje”. W takich państwach jedyną drogą naprzód jest droga protestów.
Choć był Pan wtedy dzieckiem, musi Pan pamiętać, że w latach 80-tych dwudziestego wieku zarówno „Solidarność” jak i znaczna część polskiego społeczeństwa nagminnie łamała prawo organizując nielegalne strajki okupacyjne i blokady ruchu drogowego, transportu lub komunikacji, zakłócając porządek publiczny oraz łamiąc ustawę o stanie wojennym – i dzięki temu żyje Pan dziś w „wolnej Polsce” a ci, którzy tak walczyli z systemem totalitarnym uważani są za bohaterów.
W 1981 roku, na terenie Suwałk, PKS protestował w taki sposób, że autobusy nie wyjeżdżały rano na trasę. Robotnicy „Kolbetu” zeszli ze zmiany, wzięli zakładowe autobusy i z trzonkami od łopat okrążyli Komendę Miejską MO, gdzie przebywali zatrzymani przez milicję działacze „Solidarności” (ja i Jarosław Słabiński). Ja sam byłem członkiem 11-to osobowej grupy, która okupywała ówczesny budynek Urządu Wojewódzkiego. Było to konieczne, bo totalitarna i skorumpowana władza nie reagowała na praworządne życzenia społeczeństwa, albo reagowała na nie pałkami i kangurowymi sądami.
Nie ma wątpliwości, że Polska jest dziś państwem odchodzącym od zasad demokracji i coraz bardziej przypominającym czasy komuny. Znaki tego stanu rzeczy są wyraźnie widoczne także i w tym, trwającym już ponad dwa lata, procesie.
Uwagi końcowe:
Ja nie mieszałbym tego procesu z ogólną sytuacją polityczną w Polsce oraz z konfliktem między globalistami i narodowcami w sensie tym kto jest za Unią, a kto nie jest za Unią. Skubiszewski w końcowym wywiadzie mówi, że wprawdzie „pojawia się jakaś taka propaganda … ale bardzo się pokazało, że w opinii publicznej te argumenty się nie przebijają, bo ludzie są za Unią”. To jest oczywiście czystą fantazją Skubiszewskiego i jego ziomków. 11-tego listopada ta konkretna grupa zwolenników Unii wyglądała raczej mizernie na tle marszu narodowców.
Od początku procesu suwalskiego ma ona także małe, prawie niewidoczne poparcie wśród rodowitych Suwalczan. Aż czasem mi przykro patrzeć gdy stoi w Suwałkach ich literiada, a miejscowi ludzie mijają ich obojętnie. Ale jak tu popierać grupę, która wymachuje polskimi flagami, zasłania się polską Konstytucją i puszcza nagrania patriotycznych przemówień, a jednocześnie popiera integrację Polski w Unii, utratę przez Polskę suwerenności, migracje i mieszanie kultur, żydowskie żądania odszkodowań i niebezpieczną dla Polski anty-rosyjską politykę, a polskich patriotów nazywa „nazistami”? W rezultacie coraz wyraźniejszego odkrywania przez tą grupę jej korzeni, powiązań i celów, nawet suwalskie media zbojkotowały wczorajszą rozprawę w sądzie okręgowym.
Widać ludzie w Suwałkach nie są głupi. Co prawda nie poparli PiS-u, ale również nie poparli Koalicji Obywatelskiej. Poparli swoich, a nie „obcych” – i tak powinno być. Jak w Izraelu, który od niedawna jest oficjalnie i formalnie „państwem narodowym” aby uchronić państwo żydowskie od infiltracji, przechwycenia i rozsadzenia od środka przez inne grupy narodowe i etniczne.
Ruch narodowy w Polsce jest znacznie liczniejszy niż tzw. „opozycja” i staje się coraz bardziej popularny. A że jest młody i dynamiczny, ma przyszłość. Nie mówię tu ani o PiS-ie, ani o oficjalnej opozycji, ani o rozmaitych agenturach amerykańskich, niemieckich, czy rosyjskich, tylko o autentycznym, patriotycznym, oddolnym ruchu narodowym Polaków w swojej własnej Ojczyźnie.