Polska pcha się na pierwszą linię ognia w III Wojnie Światowej

Tekst pierwotnie opublikowany przez AntiWar – 5 października 2022 r.
Przedruk w pro-rosyjskim South Front z 6 października 2022 r.

(Ilustracja z artykułu w South Front)

Prezydent RP Andrzej Duda powiedział w opublikowanym w środę wywiadzie, że Polska jest otwarta na przyjęcie amerykańskiej broni jądrowej i zwrócił się do Waszyngtonu w sprawie tego pomysłu.

Obecnie członkowie NATO Belgia, Niemcy, Włochy, Holandia i Turcja goszczą amerykańską broń jądrową w ramach natowskiego programu współdzielenia broni jądrowej. USA i NATO wcześniej obiecały, że nie rozmieszczą broni jądrowej w krajach, które przystąpiły do ​​sojuszu po zimnej wojnie, ale Duda powiedział, że dyskusje na ten temat mają miejsce.

„Zawsze jest potencjalna możliwość uczestniczenia w programie współdzielenia energii jądrowej” – powiedział Duda Gazecie Polskiej. „Rozmawialiśmy z amerykańskimi przywódcami o tym, czy Stany Zjednoczone rozważają taką możliwość. Sprawa jest otwarta”.

Prowokacyjne wypowiedzi Dudy pojawiają się w obliczu rosnących napięć między USA a Rosją, które w dużej mierze wynikają z ekspansji NATO na wschód od Niemiec od zakończenia zimnej wojny i obietnicy sojuszu, że ostatecznie wchłonie Ukrainę.

Stany Zjednoczone ogłosiły niedawno, że budują stałą bazę wojskową w Polsce, zrywając z porozumieniem z Rosją, znanym jako Akt Założycielski NATO-Rosja z 1997 roku. Na mocy ustawy USA i NATO zgodziły się nie tworzyć stałych baz na wschód od Niemiec.

USA przekonują, że baza w Polsce nie narusza ustawy, ponieważ wojska będą rozmieszczane w obiekcie na zasadzie rotacji, ale jest mało prawdopodobne, że Moskwa tak to zobaczy.


Komentarz:

Od lat prowadzimy wobec Rosji prowokacyjną politykę, politykę zagrażającą jej bezpieczeństwu. Jesteśmy głusi na ostrzeżenia władz rosyjskich, że nasze prowokacje nie pozostaną bez odpowiedzi. Zmuszamy Rosję do podejmowania kroków w celu zabezpieczenia jej granic, jej infrastruktury, jej ekonomii i jej ludności. A później mówimy: „Widzicie, mieliśmy rację, zagrożenie ze strony Rosji istnieje naprawdę”. Co za hipokryzja! Obecna wojna na Ukrainie jest skutkiem, a nie przyczyną, naszej polityki. Od lat piszę, że Polska powinna być mostem, a nie murem, między Zachodem i Wschodem. Od lat rzucam grochem o ścianę. A szkoda.

Zawsze było wiadomo, że „państwa nuklearne” nie po to produkowały bomby atomowe żeby je pokazywać na różnych paradach, tylko po to żeby je użyć jak zajdzie tego potrzeba. A jaka to potrzeba? Kiedy istnieniu i bezpieczeństwu takiego państwa grozi wróg, którego nie można pokonać bronią konwencjonalną. Rosja za Jelcyna na własnej skórze doświadczyła jak dobrze jej życzył Zachód, kiedy kapitał zachodni na potęgę wykupywał rosyjskie bogactwa naturalne za przysłowiową kopiejkę – wcale nie dla dobra Rosjan. A co do użycia broni nuklearnej (tzw. „strategicznej”), to Amerykanie pierwsi oficjalnie przyjęli taką doktrynę, a Biden to ostatnio także niedwuznacznie dał do zrozumienia. Jak na razie przyjaciel zza oceanu jest jedynym państwem, które tej broni użyło i to wcale nie w obronie własnej suwerennosci, tylko żeby pokazać światu kto teraz rządzi. Za bardzo idealizujemy Amerykę i za bardzo potępiamy Rosję. To Putin w Davos ostrzegał, że wojny nukleranej nikt nie wygra. To Waszczykowski już w grudniu 2015 roku żądał rozmieszczenia zachodnich atomówek w Polsce. Martwi mnie to, że Polska sama się pcha na pierwszą ofiarę. Tego nie rozumiem, chyba, że polski rząd jest agenturą amerykańską. c.b.d.o.

Po przeczytaniu tego artykułu, mój dobry znajomy zapytał: „Czy ma być tak, że gdy nas napadnie ktoś mający arsenał atomowy i konwencjonalną bronią nie może nas pokonać, to powinniśmy się natychmiast poddać i uznać swą bezwarunkową kapitulację?”

Odpowiedziałem: „Nie, ale ma być tak żebyśmy takiego „kogoś” nie prowokowali i nie zaczepiali. I tak, żebyśmy zaakceptowali skutki własnej prowokacyjnej polityki, którą prowadzimy w interesie obcego mocarstwa, w tym przypadku USA. Przeczytaj uważnie co napisałem: „Kiedy istnieniu i bezpieczeństwu takiego państwa grozi wróg, którego nie można pokonać bronią konwencjonalną”. Zgubiłeś gdzieś pierwszą część tego zdania. Czas na marzenia o wielkości i zbożne życzenia się skończył, teraz nadszedł czas na realistyczną ocenę sytuacji i konsekwencje. Trochę to śmieszne, że dziś chcemy się chować za „atomową spódnicą” Amerykanów. Jak się nie chce mieć guzów, to trzeba silniejszym nie podskakiwać, co wcale nie oznacza, że mamy się poddać ich zwierzchności. Takich oczekiwań Rosja nie miała aż do czasu gdy państwa NATO zaczęły otwarcie prowadzić wrogą wobec Rosji politykę. Trudno o tym pisać, bo zaraz zostanę okrzyknięty „ruskim trollem”, ale taka jest prawda. Doskonale pamiętam całą anty-rosyjską politykę NATO od 1991 roku, w tym również ekstremalnie rusofobiczną politykę PiS-u i Polski. Nie widzę wśód nich odpowiedzialności za losy kraju i narodu.”

Na podobny temat:

Reklama
Ten wpis został opublikowany w kategorii NATO, Polska, Rosja, Ukraina, USA, Wojna. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.